Podczas igrzysk nie mamy zbyt wielu powodów do radości. Nie ma też co ukrywać, że możemy mówić o sporym pechu, czego przykładem jest historia Piotra Michalskiego.
Dobrze i niedobrze
Kiedy osiąga się dobry i zarazem niespodziewany rezultat, trudno narzekać, prawda? Niemniej wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Zwłaszcza że do podium brakowało bardzo mało. Do tego można mówić o powtórzeniu sytuacji – Piotr Michalski nie ma na koncie medalu, a był blisko dwóch brązowych.
Zaczęło się w zeszłą sobotę – nasz łyżwiarz szybki zajął 5. miejsce na dystansie 500 metrów. Świetny wynik, ale kiedy spojrzy się, że do podium zabrakło 0,03 sekundy, może pojawić się żal. Z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, jaki jest sport. Do tego dochodzi jeszcze dzisiejszy bieg na 1000 metrów – bieg, w którym Michalski zajął 4. miejsce, a strata do podium wyniosła 0,08 sekundy. Trudno powiedzieć, jak należy to wszystko odbierać. Warto też podkreślić, że Piotr Michalski to narzeczony Natalii Maliszewskiej. Gdyby ktoś zapomniał – Natalia Maliszewska to reprezentantka Polski w short tracku, która nie mogła wystąpić na 500 metrów (powodem był pozytywny test na obecność wiadomego wirusa). Dramatu dodaje fakt, że mowa o koronnej konkurencji naszej reprezentantki.
Wracając jeszcze do dzisiejszego wyścigu, najlepszy okazał się Holender Thomas Krol. Tuż za nim znalazł się Kanadyjczyk Laurent Dubreuil, natomiast trzecie miejsce przypadło Holmefjordowi Haavardowi Lorentzenowi z Norwegii. Wypada też odnotować, że w zawodach oglądaliśmy także Damiana Żurka – drugi z reprezentantów Polski był na 13. miejscu.
Przeczytaj również
Jak wybrać idealne gogle narciarskie?
Gustowne koszulki FullPrint
Odżywki białkowe – jak wybrać najlepsze dla twojego treningu?